Hej!
Dwa dni temu wróciłam z Łeby, typowo turystycznego miasteczka nad Bałtykiem. W podróży towarzyszyła mi Zuzia. Poza Łebą odwiedziłyśmy też Gdańsk i Gdynię.
Po ośmiogodzinnej podróży z Wrocławia do Łeby i wypakowaniu się postanowiłyśmy przejść się po zakupy do supermarketu. Następnego dnia przetransportowałyśmy się do centrum, zobaczyłyśmy port i poszłyśmy do knajpy. Wybrałyśmy Sweet Cafe - nie polecamy, Zuzi rozwalił się żołądek po małym frappe, zapewne zrobionym na starym mleku...
#ziemniaczaność
Następnego dnia miałam pojechać do Wejherowa, żeby zobaczyć się z Batto, jednak zapomniany portfel i kuchenne rewolucje w brzuchu Zuzi zmusiły mnie do zostania w Łebie. Po dwóch godzinach moja przyjaciółka wstała z martwych i pojechałyśmy na rowerach na ruchome wydmy.
Po powrocie nie czułyśmy nóg :,)
Następnego dnia był wypad do Gdańska. Wyjechałyśmy pociągiem o 9:06, na miejscu byłyśmy w okolicach 12:00, przesiadałyśmy się w Lęborku.
Szatańska czorna kamienica!
W herbaciarni Maraska wypiłam cudowną herbatę Earl Grey z pączkami róży.
Przeszłyśmy się jeszcze po mieście, w galerii Madison kupiłam sweter. GRANATOWY. Był tak ładny, że musiałam. Moje wnioski: "Gdańsk to taki Wrocław, tylko nad morzem i chłodniej".
Dwa następne dni spędziłyśmy w Łebie, jeżdżąc rowerami i chodząc po mieście. I oglądając anime wieczorami.
W sobotę pojechałyśmy do Gdyni, spotkałyśmy się z moją znajomą z internetu - Aristocrathime.
Na ulicy Świętojańskiej, z tego, co zrozumiałam, głównej i handlowej ulicy w Gdyni, znajduje się widoczna powyżej księgarnio-kawiarnia, której obsługa przypomina najbardziej odjechanych studentów ASP :,)
"Przyjechały takie dwa niemorskie i się stocznią jarajo"
Fun fact, mój dziadek remontował tu oto robiący za tło statek Błyskawica.
Czeka mnie jeszcze podróż do Berlina, dodatkowo Batto ma przyjechać do Wrocławia w połowie września.
Do następnego razu!
